Sztuka w reżyserii Jana Englerta to
kameralna historia małżeństwa z dużym stażem. Dwójka głównych bohaterów toczy
ze sobą swoiste starcie, którego zarzewiem jest chęć opuszczenia żony przez
Jonę. Bohater Gajosa czuje się znudzony monotonią małżeńskiego życia,
kilkukrotnie uprzedza słowa Lewiwy, dając wymowny znak przewidywalności ich
relacji. Jona dokonuje rozliczenia całego życia oraz refleksji nad genezą
związku z bohaterką Seniuk. „Niewidzialny klej przykleił nas jedno do drugiego
na wieczność”.
Lewiwa nie przyjmuje do wiadomości
rozstania z mężem. Podejmuje kilka prób zatrzymania go przy swoim boku. Nie
wyobraża sobie ostatnich lat życia spędzonych w samotności. Czuje się
rozgoryczona i oszukana – „chcę czterdziestu moich lat, w których cię
uprawiałam”. Bohaterka Seniuk
udowadnia, że za wszystkim, co dziś stanowi ważny element życia Jony, stoi ona.
Nocne odwiedziny sąsiada
doświadczonego małżeństwa – granego przez Włodzimierza Pressa Gunkela, rzucają
nowe światło na pewne elementy ich relacji. Początkowo związek Lewiwy i Jony
wydaje się utraconym marzeniem samotnego mężczyzny. Z czasem jednak zauważa, że
małżeństwo trawi pewien kryzys. Mimo to, Gunkel żywi pewien rodzaj zazdrości
wobec sąsiadów. „Wiem, jak wam źle, ale macie przynajmniej jedno drugiego, żeby
szczekać na siebie. Ja nie mam”.
Dlaczego dramat Hanocha Levina jest
tak aktualny i atrakcyjny? Zaczynając od końca – o jego autentyczności i
przyjemności w odbiorze świadczy nie tylko znakomita gra aktorska, o której już
wspomniałem, ale przede wszystkim humor, jakim te straszne problemy są
zaprawione. Starość jest czymś, czego wielu z nas się obawia. Kiedy spojrzeć na
bohaterów Udręki życia – całkiem
słusznie. Życie w każdym wieku składa się jednak nie tylko z bolączek, ale
również z elementów pozytywniejszych, które tu oczywiście podszyte są sporą
nutą ironii. Wszystko w życiu się zmienia, płynie, „ale jest tylko jedna stała
na świecie – Lewiwa”, podsumowuje rozgoryczony
Jona. Bohater Gajosa to zresztą kopalnia złotych myśli i śmiesznostek, które
czynią odbiór tego spektaklu, o ile nie łatwostrawnym, to przynajmniej
strawniejszym. „Pierdolić będę na zewnątrz, pierdzieć w środku” – to jego koncepcja na ostatnie lata
życia.
Tym natomiast, co stanowi o
aktualności tej sztuki, jest oczywiście jej temat. Anna Seniuk pod koniec
spektaklu postanawia podzielić się historią swojego życia z dziennikarzem. Chce,
żeby jej myśli zostały spisane. Jona wyśmiewa jej pomysł. „Co ich to interesuje?” – pyta. Wtedy padają fundamentalne w
tym kontekście słowa Lewiwy. „Nasze życie musi ich interesować. To będzie
kiedyś ich życie”.
Życie o którym mówi bohaterka Anny
Seniuk, to czas bólu, rozterek i oczekiwania. To czas, w którym jak powietrza, człowiek
potrzebuje obecności innego. To po prostu starość, którą dobitnie Levin określił w tytule swojej sztuki. W obliczu wszelkich
trudów, które czekają na drodze starego człowieka, Lewiwa prosi Jonę – „wstań
dokończyć ze mną udrękę życia”.
Komentarze
Prześlij komentarz