Nora jest typową kurą domową.
Gotuje, sprząta, dogląda dzieci. Kiedy mąż wychodzi do pracy, ona wiernie
czeka. Pieniądze otrzymane od Helmera wydaje się nieodpowiedzialnie przepuszczać.
Nic ponad zwykłą trzpiotkę czy, jak woli się o niej wyrażać trywialny mąż, „mojego
skowronka, moją wiewióreczkę”.
Z biegiem wydarzeń okazuje się, że motywy
działań tytułowej bohaterki nie są zupełnie pozbawione głębszego sensu, a pod
lekkomyślną powierzchnią kryje się inteligentna dusza. Twórcy rzucają nas w wir
kolejnych rozmów i spotkań piątki bohaterów, z których co najmniej część jasno
nawiązuje do estetyki thrillera, wypadającej tutaj raczej quasi komicznie. Wszystko
prowadzi do niespodziewanego zwrotu akcji, okazującego się być jednocześnie
nieco pospiesznym zakończeniem całej sztuki, a wiec monologu Nory, w której
kobieta postanawia wybić się na niepodległość i wziąć odpowiedzialność za
dalszy rozwój siebie jako niezależnej osoby.
Główna bohaterka, świetnie grana przez Dorotę Androsz, jest postacią co najmniej intrygującą. O pierwszym wrażeniu już pisałem. To, w jaki sposób twórcy uchwycili dwoistą naturę Nory, zasługuje na słowa uznania. Infantylizowana przez otoczenie, sterowana niczym lalka przez męża granego przez Grzegorza Gzyla (najbardziej przejmująca scena szaleńczego tańca tytułowej bohaterki), w końcu okazuje się być w pełni inteligentną, refleksyjną, odpowiedzialną postacią, postanawiającą wziąć los w swoje ręce. Dodatkowym smaczkiem są trudne do zdefiniowania znajomości Nory, zwłaszcza dwuznaczna relacja z doktorem Rankiem, do którego zwraca się mówiąc: „jednych się kocha, a z innymi chciałoby się spędzać, jak najwięcej czasu”. Słowa te nie pozwalają wierzyć w sugerowaną na początku spektaklu powierzchowność motywów tytułowej bohaterki.
Realizacyjnie spektakl stoi na wysokim poziomie. Mam tu na myśli szczególnie scenografię oraz kostiumy autorstwa Łukasza Błażejewskiego. Z akcją przedstawienie świetnie koresponduje również ilustracyjna muzyka Michała Lisa. Irytują nieco sztuczne wypełniacze czasu w postaci wydłużonych sekwencji radiowych. Na pochwałę zasługuje natomiast próba wyeksponowania żartów sytuacyjnych zawartych w tekście oraz zdecydowane ograniczenie emocji postaci. Twórcy postawili na aktorstwo skromne, ale dobre i chwała im za to!
Kontakt: konradpruszynskiofficial@gmail.com
Komentarze
Prześlij komentarz