W walce o jaśniejszą przyszłość


Bieżący rok to szczególny czas dla szkockiej wokalistki soulowej Emeli Sandé, obchodzącej nie tylko dziesiątą rocznicę wydania debiutanckiego albumu „Our Version of Events”, który na stałe zapewnił jej miejsce w historii (przynajmniej) brytyjskiej muzyki, ale również zapowiadającej majową premierę swojego najnowszego, czwartego krążka „Let’s Say For Instance”.

Emeli Sandé, urodzona w brytyjskim Sunderlandzie i wychowana w szkockim Alford przez matkę Angielkę i ojca Zambijczyka, w Polsce znana jest przede wszystkim za sprawą hitów pochodzących z jej debiutanckiej płyty „Our Version of Events”, wydanej 13 lutego 2012 roku przez jednego z muzycznych majorsów. Kto nie zna przebojowego „Next to Me”, lirycznego „Clown” czy  znakomitego duetu z Labrinthem „Beneath Your Beatiful”. Pierwsze długogrające wydanie Sandé na stałe zapewniło jej miejsce w historii brytyjskiej muzyki. „Our Version of Events” w 2012 i 2013 roku zajęło kolejno pierwsze i drugie miejsce w rocznym zestawieniu sprzedaży płyt muzycznych w Anglii (8x Platynowa Płyta), a w Irlandii w analogicznym rankingu zajęła osiągnął w tym czasie czwarte i trzecie miejsce (3x Platynowa Płyta). Dowodem wielkiej popularności artystki na wyspach był jej występ podczas ceremonii otwarcia letnich Igrzysk Olimpijskich 2012 w Londynie, kiedy zaśpiewała „Abide with Me” Henry’ego Francisa Lyte’a. Osiem lat później Sandé na dachu londyńskiego Wembley otworzyła finał piłkarskiego Pucharu Anglii 2020 między Arsenalem a Chelsea.

Utknąłeś w ciszy na całe życie w obawie, że powiesz coś złego
Jeśli nikt jej nigdy nie usłyszy – jak nauczymy się twojej pieśni?
Jesteśmy wspaniałymi ludźmi, więc kiedy staliśmy się tak bojaźliwi?
Teraz wreszcie odnajdujemy swoje głosy, więc spróbuj, pomóż mi zaśpiewać.
„Read All About It”

Największą siłą twórczości Sandé od zawsze były i wciąż pozostają autorskie, pełne pozytywnego przekazu teksty. Osobiste przeżycia, zranienia i rozliczenia ubierane są przez wokalistkę w niezwykle uniwersalne opowieści (W świecie, który się rozpada, w którym nic nie jest dane na zawsze, jesteśmy my, jest nasza miłość i to jest mój dom – „Where I Sleep”). Lwia część twórczości Szkotki skupia się jednak wokół tematów mentalności, samoświadomości i wiary we własne możliwości. Nadzieję przez wszystkie przypadki Emeli Sandé odmieniała na debiutanckiej płycie w utworze „Hope”, przygotowanym we współpracy z Alicią Keys. Było to zaledwie preludium do kolejnych płyt, gdzie znalazły się m.in.: „Breathing Underwater” (To cud, że tu jestem. Każdy  z księżyców i gwiazd wiedzą, kim jesteś. Nawet kiedy się ściemnia, nie jesteś sam!), „Sparrow” (Czyści jak rzeka, silni jak góry, rozsiewamy miłość, jak kwiaty otwierają płatki) czy „Honest” (Pozbądź się strachu, napisz własną pieśń i wyśpiewaj ją głośno! Pokochaj siebie, stań wyprostowany i dumny. Nie przejmuj się tym, co mówią ludzie. Pamiętaj o tych, którzy kochają cię najmocniej – bądź dla nich dobry i trzymaj przy sobie). Wspomniane teksty korespondują z klimatycznymi melodiami tworzonymi przez Sandé, obracającej się w klimatach soul, R’n’B i regularnie czerpiącej z tradycji gospel („Breathing Underwater”, „Give Me Something”, „Sweet Architect” czy „Brighter Days”).

Szkocka wokalistka zdaje się nie przejmować faktem, że każda z jej kolejnych płyt osiąga słabsze wyniki sprzedaży, a publikowane single nie dorównują poziomowi wyświetleń z początku kariery. Przed wydaniem czwartego krążka Sandé przeszła do niezależnej wytwórni Chrysalis Records, założonej w 1968 roku. Szczyt popularności labelu przypadł na lata 70. i 80., kiedy spod jej szyldu wychodziły płyty: Procol Harum, Jethro Tull, Blondie, UFO czy Billy’ego Idola. Swój epizod w Chrysalis zaliczyła również Edyta Bartosiewicz, wydająca na zachodnią Europę album „Love”. W 1989 roku wytwórnia została sprzedana EMI, a w 2020 roku po latach zawirowań wróciła jako niezależna marka, której Sandé od lutego bieżącego roku jest największą gwiazdą (dla Chrysalis nagrywają obecnie również Laura Marling, Liz Phair, Lump, Simone Felice czy William the Conqueror). Słabsze wyniki sprzedażowe nie zniechęcają wokalistki, kontynuującej swój artystyczny i osobisty rozwój. Twórczyni hitu „Next to Me” zapowiada, że najnowszy krążek „Let’s Say For Instance” będzie jak dotąd „najbardziej osobistym albumem” w jej dorobku. Na płycie znajdzie się aż szesnaście utworów, nie dziwią zatem licznie prezentowane single.

Jeśli czujesz się zdołowany, wiedz, że dasz radę
Musisz upaść dziewięć razy, by podnieść się za dziesiątym
Myślisz, że ta noc się nie skończy, ale poranek jest tuż za progiem
„Family”

„Family” to pierwsza z zapowiedzi czwartego krążka, wydana we wrześniu ubiegłego roku. Sandé wyszła do swoich słuchaczy z przekazem dotyczącym wagi wspólnej pracy oraz duchowego wsparcia jednostki przez grupę. Przekaz wzmocnił doceniony przez fanów teledysk Lewisa Cartera, który oparł swój zamysł na koncepcji zbiorowego, kolektywnego tańca. Sam singiel nie zyskał pełnej akceptacji słuchaczy, a to za sprawą niemal minutowej wstawki wokalnej z silnie narzucającym się auto-tunem.

Jeszcze gorzej wypadł drugi singiel, nagrany w duecie z angielskim raperem Jaykaem ‒ „Look What You’ve Done”. Utwór, poświęcony pamięci zmarłego nagle reżysera i producenta wielu muzyczny teledysków Luka Bigginsa, przeszedł właściwie bez większego echa, a to być może za sprawą promocyjnego chaosu (w krótkich odstępach czasu wydanych zostało kilka wersji utworu – video, audio oraz wersja solowa). Po prawdzie najlepiej wypadła jeszcze inna odsłona „Look What You’ve Done” w wersji akustycznej, która razem z pozbawionym prądu „Family” dołączone zostanie do wersji deluxe albumu.

Widzieliśmy już to wszystko. Wypłakaliśmy łzy.
Każdy krok stawiamy na krawędzi, jesteśmy pogubieni
Ale nadejdą jaśniejsze dni, podtrzymam cię, gdy będziesz tracił wiarę
„Brighter Days”

Jak śpiewa Sandé – „żadna noc nie trwa wiecznie” i po nieco przestrzelonych (choć niezupełnie straconych) singlach przyszedł czas na prawdziwe fajerwerki. „Brighter Days” to pierwszy z nich. Szkocka wokalistka ponownie sięga do sprawdzonych i kompatybilnych z jej wrażliwością klimatów gospel i wyśpiewuje utwór „afirmację, przypomnienie o naszej wspólnej mocy umożliwiającej nam dokonanie wyboru i stworzenie własnej rzeczywistości”. Trzeci singiel artystki osiąga do tej pory najlepsze wyniki oglądalności i słuchalności. Doceniony został kolorowy teledysk Lewisa Cartera, który wcześniej pracował nie tylko przy „Family” Sandé, ale również „Risk It All” Elli Henderson i House Gospel Choir czy „In Bloom” Necka Deepa. Trasa promująca zbliżający się album również zawdzięcza swoją nazwę omawianemu singlowi, odpowiadającemu w pełni aktualnym potrzebom ludzi, żyjących w cieniu pandemii oraz zatrważającej wojny.

„Wyjście z ciemności zależy od nas. Strach nie jest nasz, pesymizm nie należy do nas. Wybieramy Jaśniejsze dni i ta piosenka jest głosem nadziei, wiary i miłości” – napisała na swoim facebookowym profilu wokalistka.

Kolejne single zapowiadające „Let’s Say For Instace” kontynuują poetykę charakterystyczną dla „Brighter Days”, choć odwołują się do odmiennych tradycji muzycznych. Klimat „Oxygen” zawdzięczamy współtwórcy i producentowi utworu Fallenowi (Lee Stashenko), który „stworzył nastrój i pozwolił wyjść na jaw surowym emocjom”, o których śpiewa Sandé. Z kolei „There Isn’t Much” to ukłon w stronę muzyki lat 80., kojarzących się wokalistce z muzyką słuchaną przez jej rodziców.

Najnowszy singiel stanowi z resztą jeden z kamieni milowych kariery artystki, bowiem Sandé zawarła w nim coś na kształt swoistego coming outu, o którym więcej pisze w instagramowym poście. „Zajęło mi to wiele lat, by znaleźć w sobie siłę, by być sobą. Długo ze sobą walczyłam, by zaakceptować siebie taką, jaką jestem. Jestem tak szczęśliwa, że znalazłam swoją bratnią duszę Joannę (Yoana), która jest tak niezwykłą kobietą! Miłość do niej dała mi siłę, której tak potrzebowałam!”. I podobnie jak we wcześniejszych wydawnictwach – ta osobista opowieść Sandé w utworze znajduje zdecydowanie bardziej uniwersalny wydźwięk. „There Isn’t Much” to opowieść o prawdziwej i niczym nieograniczonej miłości, ale również hymn kobiecej niezależności i siły. Marieke Macklon, reżyserka teledysku, powiedziała: „Obie jesteśmy zwolenniczkami tego, by więcej kobiet i osób queer pojawiało się w muzyce i przemyśle wizualnym. Liczę, że zainspirujemy widzów teledysku, by tworzyć muzykę w tym zdominowanym przez mężczyzn przemyślę, tworzyć zmianę, bo nie taki diabeł straszny, jak go malują”.

Premiera czwartego w karierze krążka szkockiej wokalistki już 6 maja. Niestety w trasie promującej „Let’s Say For Instance” nie znalazła się żadna z polskich lokalizacji. Sandé jedyny koncert w naszym kraju zagrała 22 lutego 2018 roku w krakowskim Centrum Kongresowym ICE. Jaki jest najlepszy sposób, by zaprosić artystę do swojego kraju? Sięgać po jego muzykę! Droga do „Jaśniejszych dni” jest otwarta!

Konrad Pruszyński
(kontakt: konradpruszynskiofficial@gmail.com)

Komentarze