|
fot. Robert Jaworski, Och Teatr |
Dla Cezarego Żaka i Artura Barcisia „Słoneczni chłopcy” nie są
bynajmniej pierwszym spotkaniem z dramaturgią Neila Simona. W 2009 roku
premierę miała kultowa „Dziwna para” z głównymi rolami wspomnianych panów w reżyserii
Wojciecha Adamczyka. Spektakl Och Teatru, którego premiera miała miejsce w
grudniu 2021 roku, powstał nie tylko w związku z obchodzonymi ówcześnie równymi
rocznicami urodzin dwójki z „Miodowych lat” (65. i 60. urodziny). „Słoneczni
chłopcy” to bowiem historia korespondująca na wielu płaszczyznach z ich
zawodowymi doświadczeniami.
|
fot. Robert Jaworski, Och Teatr |
Willie Clark (Cezary Żak) i Al Lewis (Artur Barciś) to podstarzali,
schorowani i nieustannie pomijani w najnowszych castingach aktorzy – legendy wodewilu,
kultowi „Słoneczni chłopcy”. Dziś Clark mieszka w zapuszczonej ruderze,
lodówkowe zapasy uzupełnia mu raz w tygodniu siostrzeniec Ben (Fabian
Kocięcki), a pamięć zaczyna płatać mu
coraz częstsze figle. Propozycja reaktywacji duetu złożona mu przez stację NBC
jest szansą nie tylko na porządny zarobek, ale również powrót do świadomości
odbiorców, dobitne pożegnanie się ze sceną. Problem polega na tym, że Clark do
drugiego ze „Słonecznych chłopców” żywi szczerą i nieprzejednaną nienawiść.
Wszystko za sprawą kontrowersyjnej decyzji Lewisa o opuszczeniu duetu na rzecz
kariery maklerskiej. Efekt jest taki, że panowie od jedenastu lat ze sobą nie
rozmawiali, a Clark, tylko za sprawą siostrzeńca, decyduje, że „zgadza się, ale
jest przeciwny” jednorazowej reaktywacji „Słonecznych chłopców”.
|
fot. Robert Jaworski, Och Teatr |
Dramat Simona w reżyserii Marcina Hycnara to prawdziwy plac
zabaw dla dwójki tak wytrawnych komediantów jak Barciś, a przede wszystkim Żak,
który niczym z rękawa popisuje się zabawnymi, aktorskimi niuansami,
wypracowanymi nie tylko podczas realizacji postaci Williego Clarka, ale przez
cały okres swojej wieloletniej kariery. Bohater Żaka jest zdecydowanie
najbardziej komicznym w całym zestawieniu postaci „Słonecznych chłopców”. Al
Lewis jawi się jako bohater bardziej wstrzemięźliwy i dramatyczny. Szczególnie
widać to w końcówce przedstawienia, czyli w swoistym lamencie nad starością,
przemijaniem, uzależnieniem od innych osób i przede wszystkim smutnym losem
komedianta, który bawi swoich odbiorców, ale sam rzadko kiedy ma okazję do
uśmiechu. „Gdybym chciał się pośmiać, kupiłbym bilet” – mówi w końcówce
spektaklu Willie Clark, wpatrujący się wymownie w publiczność. „Słoneczni
chłopcy” to pełen dystansu, ciekawie korespondujący z rzeczywistością i
doświadczeniami dwójki głównych aktorów spektakl, który poza samym komizmem ma
do zaoferowania również odrobinę refleksji.
Konrad Pruszyński
konradpruszynskiofficial@gmail.com
|
fot. Robert Jaworski, Och Teatr |
Komentarze
Prześlij komentarz