„Przyjemność z dostawą” nie schodzi z afisza warszawskiego Teatru Komedia od 7 marca 2021 roku. Derek Benfield to brytyjski komediopisarz dobrze kojarzony przez polskich widzów. Jego teksty realizowane były zarówno na scenach stacjonarnych, jak i przez Teatr Telewizji. „Akt równoległy” to jego bodaj najpopularniejsze dzieło. „Przyjemność z dostawą” to kolejny z jego tekstów. Sprawdził się do tego stopnia, że zarządzający Komedią postanowili sięgnąć po dramę Benfielda ponownie w styczniu ubiegłego roku, przygotowując „Na pełnych obrotach”.
Spektakl w reżyserii
Jerzego Bończaka, jednocześnie kreującego w przedstawieniu jedną z ról, powstał
z okazji jubileuszu 50-lecia pracy scenicznej artysty. Wydaje się, że zarówno
wybór tekstu, jak i zespołu realizatorów, a nade wszystko odtwórców
poszczególnych ról, był słuszny. „Przyjemność z dostawą” to bowiem sprawnie
przygotowana, przemyślana i w punkt wyważona opowieść o zagmatwanych losach i
relacjach szóstki bohaterów.
Rzecz dzieje się w
Hotelu Garbate Szczęście. Zbliża się wieczór, jak każdy inny. Tak się
przynajmniej wydaje, ale nic bardziej mylnego. Do miejsca zarządzanego
chwilowo, w zastępstwie za swoją siostrę, przez cynicznego i wyrachowanego pana
Ferrisa (świetny Krzysztof Dracz) zmierza krytyk, dziennikarz niezwykle
istotnej gazety. Ambicją głównego bohatera jest wywarcie na gościu jak
najlepszego wrażenia, celem uzyskania możliwie najbardziej pochlebnej opinii.
Problem w tym, że nie wiadomo kto jest wspomnianym dziennikarzem, a przecież
wokół tylu innych gości… któremu uchylić nieba? Kogo umieścić w osławionym apartamencie
dla nowożeńców?
Traf chce, że tego
samego dnia, co dziennikarz, do hotelu trafia para planująca zdradę oraz
perwersyjna, zdecydowanie nadużywająca ginu z tonikiem domina (Elżbieta
Romanowska), co sprawy tylko komplikuje. Kto jest oczekiwanym krytykiem? Mylne
podejrzenia padają to na jedną, to na drugą postać. Czy Ferrisowi uda się
wywrzeć pozytywne wrażenie?
„Przyjemność z dostawą”
to dwugodzinna, niezwykle dynamiczna historia, w której bohaterowie to wchodzą,
to wychodzą, realizując założenia może niezbyt skomplikowanej, ale jednak
imponującej geografii przestrzeni. Rzecz z biegiem czasu staje się z jednej
strony coraz bardziej zagmatwana, z drugiej widz nie ma szansy na pogubienie
się w scenicznej rzeczywistości.
Podkreślić należy
również zasługi aktorów, którzy wkładają w tę opowieść maksimum zaangażowania.
Szczególnie intensywna wydaje się postać Ferrisa, kreowana przez niezwykle charyzmatycznego
Krzysztofa Dracza. Komediową ekspresją popisuje się również Tomasz Dedek,
którego postać rozwija się szczególnie w drugim akcie przedstawienia, kiedy
ulega namowom Ferrisa, by posmakować ryzyka, „żyć niebezpiecznie” i z większą odwagą podejść do
romansowych przedsięwzięć. Ujmująca jest również Elżbieta Romanowska, owijająca
sobie męskie postaci tego przedstawienia wokół palca.
Istnieje bardzo cienka
granica pomiędzy wysmakowaną, dobrze skonstruowaną (napisaną) i zagraną komedią
a kiczem. We wstępie pisałem, że „Przyjemność z dostawą” to rzecz wyważona. I
rzeczywiście – nie można prawie niczego zarzucić tekstowi Benfielda (poza
delikatną, momentami nużącą, monotematycznością postaci Bończaka), założenia
realizacyjne są jasne i zrozumiałe, a aktorstwo w punkt, w żadnym momencie
nieprzesadzone. Tę komedię po prostu warto polecić.
(źródło zdjęć: Teatr Komedia Warszawa)
Komentarze
Prześlij komentarz