Kilka dni temu minęła rocznica premiery autorskiego monologu Krystyny Jandy. „My Way” powstało z okazji 70-tych urodzin aktorki, reżyserki i założycielki dwóch warszawskich scen – Teatru Polonia i Och Teatru. Niemal dwie godziny skromnego w środkach realizacyjnych monologu, to czysta przyjemność obcowania z osobowością zupełnie niebanalną.
Krystyna Janda nie prowadzi w pełni linearnej opowieści.
Aktorka mówi m.in. o historii polskiego kina, której jest niekwestionowaną
częścią, opowiada o rodzicach, urokliwej gosposi Honoracie czy egzaminach do
szkoły teatralnej. Nie brakuje również zdań poświęconych ulubionym kolegom i
koleżankom z branży (Magda Umer, Cezary Żak, Jerzy Stuhr, Janusz Gajos czy Jan
Frycz). Opowieść założycielki Polonii i Ochu przepełniona jest humorem i
zabawnymi anegdotami, jak chociażby tą o remoncie pierwszej ze wspomnianych
scen. Słowo „beton” w tym kontekście wydaje się iście kluczowe. Inną – zasłyszaną
na artystycznej uczelni – była ta o prawdziwej istocie teatru:
Teatr to
burdel, a wy [dop. aktorzy] będziecie
płatnymi kurwami.
Jakakolwiek próba streszczenia „My Way” nie ma sensu. Z jednej strony będzie ona niepełna, z drugiej przecież nie o samą historię tutaj chodzi. Sensem powstania monologu Jandy jest raczej realne spotkanie – obecność, spojrzenie i doświadczenie niepowtarzalności bytu, stojącego na scenie. Kariera Jandy to czas szybkiego rozkwitu, niezwykle intensywnego rozwoju i wciąż niegasnącego zapału. Kto inny, z takim dorobkiem, stażem i świadomością rynku, zdecydowałby się na otwarcie dwóch prywatnych scen teatralnych w stolicy? Na marginesie wspomnieć trzeba, że są to sceny z ogromną liczbą premier, grające niemal nieustannie.
„My Way” to forma prosta, niemal ascetyczna. Krystyna Janda w
wykwintnej sukni stoi na pustej scenie i prowadzi narrację. Robi to jednak tak,
że widzowie nawet na chwilę nie mogą poczuć się znużeni. I choć „aktorstwo
mierzy się miarą człowieczeństwa”, jak mówiła ze sceny Janda, to papierkiem
lakmusowym jej kunsztu jest właśnie omawiany monolog.
Zeszłoroczna premiera Polonii cieszy się nieustającą
popularnością. Do tej pory zagrana została 80 razy, a bilety na kolejne pokazy
wyprzedają się na pniu. Nic dziwnego. „My Way” to w końcu spotkanie z prawdziwą
legendą. Obserwując reakcje publiczności należy stwierdzić, że spektakl, mimo
monotonnej formy, utrzymuje widzów w stałej uwadze. To właśnie ich żywe reakcje
zdają się kształtować opowieść, która każdorazowo może przybierać nieco inne
odcienie. Warto zafundować sobie takie doświadczenie.
Konrad Pruszyński
konradpruszynskiofficial@gmail.com
Komentarze
Prześlij komentarz