„Dziewczyna z pociągu” to światowy bestseller Pauli Hawkins zekranizowany w 2016 roku przez reżysera Tate’a Taylora z główną rolą Emily Blunt. Za teatralną wersję tego dzieła odpowiadają adaptatorzy Rachel Wagstaff oraz Duncan Abel oraz reżyser Cezary Żak, wcielający się jednocześnie w drugoplanową rolę detektywa Gaskilla. Spektakl Och Teatru to trzymający w napięciu, świetnie zagrany i ciekawie pomyślany thriller, którego śledzenie gwarantuje sporą dozę satysfakcji.
Charakterystyczna scena teatru Krystyny Jandy przez reżysera
oraz scenografkę (Zuzanna Markiewicz) podzielona została na cztery segmenty, z
których każdy stanowi odmienną, fabularną lokalizację – przepełnione walającymi
się butelkami po mocniejszych trunkach mieszkanie głównej bohaterki Rachel
Watson, minimalistyczny gabinet terapeuty Kamala Abdica, pokój w domu byłego
męża Rachel – Toma Watsona oraz salon mieszkania zaginionej Megan Hipwell oraz
jej męża Scotta. Wszystkie ze wspomnianych lokalizacji płynnie w siebie
przechodzą za sprawą fabularnej konstrukcji opowieści, skrzętnie łączącej różne
przestrzenne plany. Przedstawienie, niczym najlepsza kinowa produkcja,
pozbawiona jest ostrych cięć między scenami. Widzowie wiele przyjemności mogą
czerpać ze śledzenia losów głównej bohaterki, świetnie kreowanej przez Martę
Ścisłowicz, naturalnie i niezwykle sprawnie przechodzącej pomiędzy
poszczególnymi scenicznymi sytuacjami.
Wspomniana już praca Marty Ścisłowicz, wcielającej się w
postać Rachel Watson, wybija się zdecydowanie na pierwszy plan, a to nie tylko
ze względu na niemal nieprzerwaną obecność wspomnianej na teatralnych deskach.
Aktorka znakomicie, wprost organicznie, oddała charakter swojej uzależnionej od
alkoholu (ukrywającej ten fakt przed otoczeniem) bohaterki. Rachel Watson w jej
wykonaniu to postać zdecydowanie zapamiętywalna – dramatyczna, a jednocześnie
całkiem zabawna. To ona jest motorem napędowym śledztwa, angażującego wszystkie
postaci „Dziewczyny z pociągu”. Spektakl Och Teatru to przecież thriller
psychologiczny, w którym demaskowany/a jest nie tylko nieoczekiwany/a sprawca/czyni,
ale również istotne społecznie zagadnienia, takie jak maskowane uzależnienie,
przemoc domowa czy problemy emocjonalne, w tym przypadku, związane z kwestią
bezpłodności („Przez cały ten czas żyłam z pustką, którą wypełnić miało dziecko”).
Realizacyjny zamysł przyświecający spektaklowi jest niezbyt
skomplikowany, ale w tym przypadku w prostocie tkwi siła. Fabularny rozwój
akcji mieszany jest tutaj z licznymi retrospekcjami, podkreślonymi
charakterystycznym oświetleniem oraz scenicznym dymem, który spowija odmęty
pamięci głównej bohaterki. Odgłosy przejeżdżającego nieopodal, tytułowego
pociągu rozbrzmiewają w spektaklu co i rusz. Jego obecność jest rzecz jasna
umowna, choć w odpowiednich momentach niezwykle przejmująca (szczególnie pod
koniec drugiego aktu). Historia przedstawiona przez twórców tworzy zamkniętą
całość, przepełnioną emocjami, dobrą grą aktorską, a przede wszystkim frajdą ze
śledzenia i wspólnego rozwiązywania kryminalnej zagadki. „Dziewczyna z pociągu”
Och Teatru to rzecz zdecydowanie godna polecenia!
Dobrze się czyta, jasne, zwarte bez perdolenia.
OdpowiedzUsuń